
Pan
Mateusz Morawiecki
Prezes Rady Ministrów
Związek Nauczycielstwa Polskiego zwraca się do Pana Premiera o odwołanie Anny Zalewskiej z funkcji Ministra Edukacji Narodowej z powodu:
- wdrożenia, wbrew opinii ekspertów i większości opinii publicznej, nieprzemyślanej, źle przygotowanej i niezwykle kosztownej reformy ustrojowej i programowej polskiej szkoły;
- zniszczenia 18-letniego dorobku gimnazjów poprzez ich stopniową likwidację;
- spowodowania chaosu organizacyjnego i kadrowego w szkołach;
- pozorowania dialogu oraz posługiwania się nieprawdą i manipulacją;
- składania deklaracji bez pokrycia, między innymi w zakresie przywrócenia pragmatyki nauczycielskiej pracownikom domów dziecka i pogotowi opiekuńczych oraz przywrócenia uprawnień nauczycielskich w zakresie przechodzenia na emeryturę bez względu na wiek (art. 88 Karty Nauczyciela);
- przyzwolenia na pracę nauczycieli w formie wolontariatu;
- nowelizacji Karty Nauczyciela prowadzącej do likwidacji niektórych dodatków i uprawnień socjalnych, ograniczenia dostępu do urlopów zdrowotnych, a także wydłużenia ścieżki awansu zawodowego i wprowadzenia permanentnej oceny pracy nauczycieli;
- przeforsowania w Parlamencie sprzecznego z logiką i zdrowym rozsądkiem obowiązku tworzenia w każdej szkole i placówce regulaminów wskaźników oceny pracy nauczyciela, a w każdym samorządzie regulaminów wskaźników oceny pracy dyrektorów;
- wprowadzania podziałów w radach pedagogicznych poprzez ustanowienie dodatku za wyróżniającą pracę tylko dla nauczycieli dyplomowanych;
- dalszej pauperyzacji środowiska pracowników oświaty.
Te dziesięć powodów upoważniają Związek Nauczycielstwa Polskiego do wystąpienia z wnioskiem o odwołanie Anny Zalewskiej z funkcji Ministra Edukacji Narodowej.
U z a s a d n i e n i e
Ostatnie miesiące to czas upominania się o spokój w polskiej szkole, to przeciwstawianie się pomysłom na dewastację systemu edukacji, ideologizację procesu kształcenia i ograniczenie autonomii nauczycieli. To bezustanna walka o zachowanie wysokiej jakości kształcenia, wynikająca z przekonania wielu środowisk, że wypracowany i doskonalony przez kilkanaście lat system sprawdził się i przyniósł wymierne efekty edukacyjne. To, co zostało przez lata wypracowane ogromnym wysiłkiem nauczycieli, rodziców, pracowników oświaty i samorządów terytorialnych, na skutek działań Ministra Edukacji Narodowej, zostanie zaprzepaszczone.
Ostatnie miesiące to również czas upominania się o prestiż zawodu nauczyciela i walka o jego status określony w ustawie Karta Nauczyciela.
1 września 2017 r. weszła w życie reforma edukacji: nieprzygotowana, chaotyczna, niezwykle kosztowna, krytykowana przez liczne środowiska oświatowe, akademickie i dużą część rodziców. Twarzą tych zmian jest minister edukacji Anna Zalewska.
Minister Anna Zalewska nie dostrzegła poważnych błędów legislacyjnych zawartych w nowych przepisach wdrażających reformę, potrzeby rzetelnego przygotowania obudowy programowej, doskonalenia nauczycieli, doposażenia szkół przez samorządy, a przede wszystkim potrzeby budowania akceptacji społecznej dla wdrożenia tak istotnych zmian systemowych w oświacie. Minister Edukacji Narodowej nie wyraziła woli wycofania się z przeprowadzenia źle przygotowanej reformy czy choćby przesunięcia o rok jej wdrożenia.
Często natomiast słyszeliśmy z ust minister Anny Zalewskiej twierdzenia, że to obywatele i obywatelki chcą zmian oraz to, że reforma była skonsultowana, jest bezkosztowna, wyrówna szanse edukacyjne, a likwidacja gimnazjów – to dobre i oczekiwane społecznie rozwiązanie, niepowodujące likwidacji miejsc pracy pracowników oświaty.
Niestety, rzeczywistość okazała się sprzeczna z tymi oczekiwaniami. Reforma ograniczyła szanse edukacyjne polskich uczniów, likwidując najlepiej wyposażone szkoły w Polsce i skracając o rok kształcenie ogólne. Powstały duże, zatłoczone szkoły podstawowe, pracujące na dwie, a nawet trzy zmiany. W roku 2019 nastąpi kumulacja roczników w liceach i technikach, a ponadto obserwujemy tłok w przedszkolach i brak miejsc dla trzylatków.
Skrócenie o rok nauki ogólnej przed przejściem do kształcenia zawodowego może wpłynąć niekorzystnie na poziom wiedzy społeczeństwa i spowodować zawężenie kształcenia umiejętności radzenia sobie z wyzwaniami, które trudno obecnie zdefiniować.
Nowe rozwiązania objęły nie tylko zmianę struktury szkolnictwa, ale również sferę programową, która została poddana niezwykle surowej krytyce. Zdaniem ekspertów nowa podstawa programowa kształcenia ogólnego w szkołach podstawowych w wielu obszarach nie jest innowacyjna ani nowoczesna.
Negatywnie oceniana jest również podstawa programowa kształcenia ogólnego dla liceum ogólnokształcącego, technikum oraz branżowej szkoły II stopnia. Zdaniem ekspertów dydaktyki szkolnej jest to dokument nieprzemyślany i niespójny, a także nienowoczesny i niedostosowany do potrzeb uczniów i współczesnych wyzwań edukacyjnych.
W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich w podstawach programowych nie uwzględniono w wystarczającym stopniu treści dotyczących praw człowieka, wielokulturowości, przeciwdziałania dyskryminacji i stereotypom. Treści te powinny być przekazywane uczniom na wszystkich etapach edukacji, zgodnie z międzynarodowymi standardami obowiązującymi w zakresie edukacji o prawach człowieka.
Rodzi się pytanie, czy tak głębokie zmiany w oświacie były konieczne? Wielotysięczne rzesze protestujących, liczba złożonych podpisów (ponad 900 tysięcy) pod inicjatywą przeprowadzenia ogólnopolskiego referendum w sprawie reformy w oświacie, a także wyniki sondaży, świadczą, że społeczne oczekiwania były sprzeczne z wolą rządzących. System oświaty wymaga doskonalenia, a nie rewolucji. Radykalne zmiany szkodzą szkole, zwłaszcza, gdy dokonywane są w sposób chaotyczny, bez właściwego przygotowania (niedostateczne środki finansowe na realizację zadań oświatowych, niedostosowana do nowej struktury szkolnictwa baza dydaktyczna i lokalowa).
Wdrożona przez minister edukacji Annę Zalewską reforma systemu oświaty przyniosła również wiele zagrożeń dla statusu pracowniczego i autonomii w wykonywaniu zawodu nauczyciela.
Minister Anna Zalewska, prezentując dane z Systemu Informacji Oświatowej dotyczące zwolnień nauczycieli, pominęła ważne, ale niewygodne dla siebie informacje. Nie odpowiedziała na pytanie o liczbę zwolnionych nauczycieli. Skupiła się przede wszystkim na informacji, że przybyło ok. 12 tysięcy etatów. Nie wyjaśniła jednak, że miejsc pracy przybyło przede wszystkim w przedszkolach (w których zostały dzieci sześcioletnie, a samorząd ma obowiązek przyjąć do przedszkola wszystkie dzieci trzy-, cztero- i pięcioletnie).
Minister zaprezentowała ruch kadrowy w oświacie posługując się wartością procentową. Poinformowała, że „odsetek nauczycieli, z którymi rozwiązano stosunek pracy wynosi 0,96 proc.” Te wartości procentowe nie pokazują jednak pełnego obrazu sytuacji, w jakiej nauczyciele znaleźli się po reformie. Jeżeli odniesiemy je do liczby pracujących nauczycieli wg SIO, okazuje się, że pracę straciło 6 668 nauczycieli.
To nie był koniec ruchu kadrowego w oświacie. Z SIO wynika, że z uprawnień emerytalnych skorzystało 6 564 nauczycieli, natomiast z uprawnień do świadczeń kompensacyjnych – 2 629 nauczycieli (dane MEN wg SIO).
Powyższe dane są zbliżone do dotychczasowych informacji ZNP, które pochodziły z arkuszy organizacyjnych szkół.
Minister edukacji w dalszym ciągu nie przyznaje, że w wyniku reformy edukacji nauczyciele utracili pracę i będą ją tracić w czasie stopniowego likwidowania gimnazjów, czyli do roku 2019.
Nauczyciele, którzy pozostali w zawodzie, mimo zapowiedzi minister Anny Zalewskiej, nie mogli liczyć od 1 września 2017 r. na zwiększone wynagrodzenia i poprawę warunków pracy. Zaproponowany od 1 kwietnia 2018 r. wzrost nauczycielskich pensji o 5 procent (i w kolejnych dwóch latach po 5 proc. w każdym roku) jest dalece niesatysfakcjonujący dla tej grupy zawodowej. Biorąc pod uwagę, że przez ostatnie dwa lata nie dokonano jakichkolwiek podwyżek wynagrodzeń, ich obecna skala, a zwłaszcza sposób finansowania ze zlikwidowanych składników wynagrodzenia nauczycieli, ograniczenia etatów, wydłużenia ścieżki awansu zawodowego z 10 do 15 lat, ograniczenia możliwości korzystania przez nauczycieli z urlopu dla poratowania zdrowia, zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego, uwłacza godności zawodu nauczyciela.
Z pisma minister edukacji Anny Zalewskiej skierowanego do przedstawicieli związków zawodowych wynika, że pieniądze na kwietniowe podwyżki pochodzą między innymi ze zlikwidowanego dodatku mieszkaniowego.
Na podwyżki wynagrodzeń nauczycieli nie ma żadnych dodatkowych pieniędzy, ponieważ nakłady na edukację nie zwiększyły się. Stawia to samorządy w bardzo dramatycznej sytuacji.
Zawód nauczyciela jest zawodem zaufania społecznego, wobec którego zostały określone wysokie standardy etyczne, jak również wymagania w zakresie kwalifikacji oraz konieczność permanentnego doskonalenia zawodowego. Za szczególnymi wymaganiami dotyczącymi standardów wykonywania zawodu nauczycielskiego nie idzie jednak troska o należyte wynagradzanie nauczycieli i ich status zawodowy.
Minister Anna Zalewska wprowadziła do ustawy z dnia 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych istotne zmiany w pragmatyce zawodowej nauczycieli, jaką jest ustawa Karta Nauczyciela. Tego rodzaju praktyka nie służy budowaniu prestiżu zawodu nauczyciela. Ponadto sprzeczne z zasadą prawidłowej legislacji jest regulowanie w ustawie o finansowaniu zadań oświatowych statusu zawodowego nauczycieli, gdyż nie należy to do zakresu przedmiotowego i podmiotowego tej ustawy.
Jednocześnie z całą stanowczością należy podkreślić, że charakter zmian wprowadzonych do ustawy Karta Nauczyciela godzi w status zawodowy nauczycieli, a część z nich to zmiany dalece nieprzemyślane, skutkujące poważnymi konsekwencjami dla nauczycieli.
Oprócz pozbawienia nauczycieli niektórych uprawnień socjalnych czy też znacznego ograniczenia prawa do urlopu dla poratowania zdrowia, Minister Edukacji Narodowej wprowadziła opresyjny i nieprzemyślany system oceny pracy nauczycieli. System ten będzie obowiązywał od 1 września 2018 r. Wprowadzone zostaną procedury pozwalające na dokonywanie oceny pracy nauczycieli według reguł dowolnie ustanawianych przez dyrektorów poszczególnych szkół i placówek. Zgodnie z nowym brzmieniem artykułu 6a ustawy Karta Nauczyciela dyrektor szkoły będzie ustalał regulamin określający wskaźniki oceny pracy nauczycieli. Delegacja do ustalenia na poziomie każdej szkoły takiego regulaminu jest wysoce nieprecyzyjna i w istocie ma charakter blankietowy. Zapis ten nie pozwala jednoznacznie odpowiedzieć na szereg elementarnych pytań związanych z praktycznym opracowaniem takiego regulaminu, co w konsekwencji doprowadzić musi do tworzenia tych dokumentów w sposób intuicyjny, zależny od upodobań dyrektorów i ich indywidualnej interpretacji przepisu upoważniającego. Zaowocuje to w całej Polsce regulaminami nie tylko względem siebie nieporównywalnymi, ale wręcz skrajnie różniącymi się samym kształtem, a ich stosowanie w praktyce w zupełnie różny sposób regulować będzie ten sam proces oceniania pracy nauczyciela. Pamiętać przy tym należy, że przyjęty przez dyrektora regulamin stanie się aktem prawa wewnątrzszkolnego i usankcjonuje dokonywanie oceny pracy nauczyciela, która – jeśli tylko zostanie wystawiona zgodnie z jego zapisami – stanie się praktycznie niepodważalna, choćby była wysoce niesprawiedliwa. Od takiej oceny nauczyciel nie będzie miał szans skutecznie się odwołać.
Zgadzamy się z oceną Rzecznika Praw Obywatelskich, że niezagwarantowanie nauczycielom oraz dyrektorom szkół jednolitego sposobu oceny ich pracy, niezależnego od „szkolnych” bądź „lokalnych” uwarunkowań, może budzić wątpliwości pod kątem zapewnienia przestrzegania podstawowych praw i wolności przysługujących obywatelom.
Bez wyeliminowania wszystkich poważnych mankamentów nowej koncepcji oceny pracy nauczyciela nie wpłynie ona na podniesienie jakości pracy szkoły, nie wpłynie na poprawę jakości i efektywności pracy szkół i placówek, a także pozytywnie nie wpłynie na motywację nauczycieli do prawidłowego rozwoju. Istnieje poważne ryzyko, że sztucznie sformalizowana procedura oceny skłaniać będzie do formalnego tylko dostosowania się do niezrozumiałych i nieakceptowanych przez ocenianych nauczycieli wymogów, stanie się kolejnym biurokratycznym obciążeniem lub będzie wyłącznie narzędziem antagonizowania środowiska szkolnego.
Związek Nauczycielstwa Polskiego nie zgadza się z polityką edukacyjną kreowaną przez minister Annę Zalewską. Również przeważająca część rodziców i nauczycieli dystansuje się od projektowanej przez Panią Minister wizji szkoły i zawodu nauczyciela. Nieprzemyślane pomysły Ministra Edukacji Narodowej na edukację negatywnie wpłyną na proces kształcenia obecnego i przyszłych pokoleń Polek i Polaków oraz obniżają prestiż zawodu nauczyciela.
Ponadto wydatkowanie olbrzymich kwot na pokrycie kosztów związanych z wdrożeniem reformy, reformy która nie przyniosła oczekiwanych efektów, budzi uzasadniony sprzeciw społeczny.
Biorąc powyższe pod uwagę Związek Nauczycielstwa Polskiego wnosi, jak na wstępie.
Anna Zalewska spóźniła się z podpisaniem rozporządzenia w sprawie wysokości minimalnych stawek wynagrodzenia zasadniczego nauczycieli. Choć mówi o tym od kilku miesięcy, rozporządzenie, które miało wejść w życie 1 kwietnia, podpisała dopiero 26 marca. Samorządy nie miały więc podstawy prawnej i czasu, by naliczyć podwyżki.
– Czy tak trudno było rozporządzenie podpisać wcześniej, skoro tyle było szumu wokół podwyżek? – pyta dziś w „Gazecie Wyborczej” prezes ZNP Sławomir Broniarz.
Dodatkowo, informując o podpisaniu rozporządzenia ws. minimalnych pensji – minister edukacji podała na stronie internetowej resortu średnie płace. To celowe wprowadzanie opini publicznej w błąd, ponieważ średnie wynagrodzenia nie są średnią znaną z lekcji matematyki, tylko wirtualną konstrukcją. W skład średnich wchodzą składniki przyznawane tylko raz w karierze, jak np. odprawa emerytalna czy nagroda jubileuszowa!
Na dane MEN powołały się „Wiadomości”, które w święta wyemitowały materiał o podwyżkach z informacją o średnich wynagrodzeniach nauczycieli wynoszących od 2,9 do 5,3 tys. zł. Tymczasem minimalne wynagrodzenia od 1 kwietnia wynoszą (z tytułem zawodowym magistra z przygotowaniem pedagogicznym):
stażysta – 2 417, czyli o 123 zł więcej niż obecnie
kontraktowy – 2 487, czyli o 126 zł więcej
mianowany – 2 824, czyli o 143 zł więcej
dyplomowany – 3 317, czyli o 168 zł więcej


Do 9 kwietnia br, dyrektor szkoły musi przesłać zakładowej organizacji związkowej arkusz organizacyjny do zaopiniowania.
Związki zawodowe a konkretnie zakładowa organizacja związkowa, jest zobligowana do zaopiniowania arkusza organizacyjnego przesłanego przez dyrektora szkoły lub placówki. Ma na to dziesięć dni roboczych, ale najpóźniej musi przesłać arkusz do 19 kwietnia. Należy domniemywać, że wcześniej arkusz przedyskutowany jest z radą pedagogiczną. Arkusz organizacyjny bardzo konkretnie przedstawia koncepcję zatrudnienia w kolejnym roku szkolnym, zamieszczając w nim liczbę pracowników szkoły, w tym pracowników zajmujących stanowiska kierownicze oraz ogólna liczbę zajęć edukacyjnych finansowanych ze środków przydzielanych przez organ prowadzący szkołę. Jest on niejako nałożony na plan nauczania zatwierdzony przez radę pedagogiczną. Rzeczą naturalną jest więc, że rada pedagogiczna powinna brać aktywny udział w przygotowaniu tego dokumentu. Na podstawie przepisów rozporządzenia ministra edukacji narodowej z dnia 17 marca 2017 r. w sprawie szczegółowej organizacji publicznych szkół i publicznych przedszkoli (Dz.U.2017 poz.649), a konkretnie art. 17 ust. 4-7 przedszkola i szkoły ustalają harmonogram. Natomiast przedmiot regulacji jest określony ściśle w § 17 ust. 1-3 rozporządzenia.

Związek Nauczycielstwa Polskiego zaapelował do Przewodniczącego NSZZ „Solidarność” Ryszarda Proksy o jedność ze współdziałaniu na rzecz zwiększenia istotnych nakładów na edukację.
Apel do Przewodniczącego NSZZ Solidarność
75 100 zł – tyle wyniosła w 2017 roku nagroda premiera dla minister edukacji Anny Zalewskiej. Szefowa MEN należy do najwyżej nagrodzonych ministrów w rządzie byłej premier Beaty Szydło. Nauczyciele w tym samym czasie otrzymali waloryzację w kwocie 20 – 40 zł.
Informację na temat ekstra pieniędzy dla Anny Zalewskiej znamy dzięki interpelacji jednego z posłów, który zwrócił się do kancelarii premiera o dane na temat wysokości nagród wypłaconych ministrom w roku 2017. Okazuje się, że więcej od szefowej MEN otrzymał tylko ówczesny minister spraw wewnętrznych i administracji Mariusz Błaszczak – 82 100 zł. Jeśli ktoś robi „dobrą zmianę”, to należy mu się „dobra nagroda” z ironią skomentował sprawę Krzysztof Baszczyński – wiceprezes ZG ZNP. A na poważnie dodał: – Przecież jeszcze niedawno tyle słyszeliśmy cierpkich uwag ze strony PiS pod adresem poprzedników, że otrzymywali sute nagrody, gigantyczne odprawy. Nie rozumiem, że waloryzacja pensji nauczycielskich wynosi średnio trzydzieści kilka złotych brutto, że skasowano dodatek mieszkaniowy, wydłużono ścieżkę awansu zawodowego, a pani minister otrzymała tak wysoką nagrodę. Domyślam się, że dzięki cięciom w nauczycielskich dodatkach znalazły się pieniądze na „docenienie” Anny Zalewskiej. Z nagrody minister edukacji można by sfinansować pensję dla przynajmniej dwóch nauczycieli.
Tak władza się wynagradza „za dobrą zmianę”
Ocena może być czynnikiem motywującym do doskonalenia pracy, ale tez może stać się narzędziem opresji. Tak kluczową zmianę powinno się wprowadzać po szerokich konsultacjach i bez pośpiechu! ZNP przedstawił swoje uwagi na temat nowego systemu oceniania nauczycieli.
Ministerstwo edukacji zwróciło się do m.in. nauczycielskich związków zawodowych o nadsyłanie propozycji do nowego rozporządzenia MEN o kryteriach oceniania nauczycieli. ZNP uważa, że związki pochylić się nad takim projektem, ale dopiero wtedy, kiedy resort edukacji oficjalnie go zaprezentuje. Związek Nauczycielstwa Polskiego przedstawił natomiast Annie Zalewskiej własne uwagi i komentarz do samego systemu oceniania nauczycieli. W liście prezesa ZNP Sławomira Broniarza do minister edukacji czytamy, że brak rozporządzenia MEN w sprawie szczegółowych kryteriów oceniania potęguje u nauczycieli poczucie niepewności. Sytuacja jest bardzo poważna, bo nowy model oceniania ma obowiązywać od września br., a tymczasem wciąż nie wiemy wszystkiego o tym, jak będzie wyglądał! Przyjęta niedawno nowelizacja Karty Nauczyciela „nie stanowi wyczerpującego źródła informacji na temat ostatecznego kształtu tego modelu”. Ustawa nie reguluje tak kluczowych zagadnień jak np. mierniki oceny i pracy oraz zasady odwoływania się nauczyciela od wystawionej mu oceny. „Należy pamiętać, że ocena pracy nauczyciela, zwłaszcza w swoim nowym kształcie, połączona z awansem zawodowym i dodatkową gratyfikacją finansową, stanie się niezwykle istotnym czynnikiem wpływającym na warunki pracy w szkole. Może być to czynnik motywujący do doskonalenia pracy nauczycieli, ale może też stać się narzędziem opresji wobec nich, zaburzającym konieczną w szkole zaufania i współpracy – napisał prezes ZNP do minister edukacji. „W obecnej sytuacji istnieje poważne niebezpieczeństwo, że kluczowe dla interesu nauczycieli akty regulujące ocenę ich pracy powstawać będą pod presją czasu i bez starannego namysłu, a oceniani nauczyciele będą ponosić konsekwencje błędów i niedociągnięć przyjętych rozwiązań” – ostrzega prezes ZNP. Sławomir Broniarz zwrócił uwagę na to, że „praca nad stworzeniem katalogu kryteriów oceny pracy odbywać sie powinna w oparciu o ściśle sprecyzowane zasady wynikające z zapisów ustawowych i uzgodnione ze środowiskiem nauczycielskim”. Oznacza to, że katalog kryteriów nie może być tworzony „w sposób dowolny i arbitralny, a punktem wyjścia dla niego nie może być sama intencja zachęcania nauczycieli do większej aktywności na rzecz szkoły i placówki”. „Formułując kryterium oceny, należy w pierwszej kolejności wykazać jego bezpośredni związek ze wskazanymi w ustawie obowiązkami” – podkreślił prezes Związku. Według ZNP skonstruowanie dobrego katalogu szczegółowych kryteriów oceny pracy wymaga starannego namysłu i współpracy w celu wypracowania właściwych rozwiązań. Wszystko to powinno się odbywać w gronie praktyków i ekspertów dobrze znających specyfikę działalności statutowej szkół i placówek objętych tymi przepisami. „Rzeczywisty, a nie pozorowany wpływ na nią powinni też mieś przedstawiciele środowiska nauczycielskiego” – podkreślił Sławomir Broniarz. Natomiast „kryteria i wskaźniki oceny pracy nauczycieli powinny stanowić spójną całość i gwarantować sprawiedliwą diagnozę jakości pracy nauczycieli”. Najwięcej kontrowersji budzi pozycja ministra, by nauczyciel w ramach jednego z kryteriów prezentował „odpowiednią postawę moralno i etyczną”. Zdaniem ZNP „trudno sobie wyobrazić narzędzia profesjonalnego i odpowiedzialnego pomiaru takiego kryterium”. Związek wyraża obawy, że „tak tworzony katalog nie będzie stanowił całości spójnej logicznie i funkcjonalnie, spowoduje więcej szkód niż pożytku”. Prezes Broniarz stwierdza w liście, że „istnieje poważne ryzyko, że sztucznie sformalizowana procedura oceny (…) stanie się kolejnym biurokratycznym obciążeniem lub będzie wyłącznie narzędziem antagonizowania środowiska szkolnego”.
