Pan

Mateusz Morawiecki

Prezes Rady Ministrów

Związek Nauczycielstwa Polskiego zwraca się do Pana Premiera o odwołanie Anny Zalewskiej z funkcji Ministra Edukacji Narodowej z powodu:

  1. wdrożenia, wbrew opinii ekspertów i większości opinii publicznej, nieprzemyślanej, źle przygotowanej i niezwykle kosztownej reformy ustrojowej i programowej polskiej szkoły;
  2.  zniszczenia 18-letniego dorobku gimnazjów poprzez ich stopniową likwidację;
  3.  spowodowania chaosu organizacyjnego i kadrowego w szkołach;
  4.  pozorowania dialogu oraz posługiwania się nieprawdą i manipulacją;
  5.  składania deklaracji bez pokrycia, między innymi w zakresie przywrócenia pragmatyki nauczycielskiej pracownikom domów dziecka i pogotowi opiekuńczych oraz przywrócenia uprawnień nauczycielskich w zakresie przechodzenia na emeryturę bez względu na wiek (art. 88 Karty Nauczyciela);
  6.  przyzwolenia na pracę nauczycieli w formie wolontariatu;
  7.  nowelizacji Karty Nauczyciela prowadzącej do likwidacji niektórych dodatków i uprawnień socjalnych, ograniczenia dostępu do urlopów zdrowotnych, a także wydłużenia ścieżki awansu zawodowego i wprowadzenia permanentnej oceny pracy nauczycieli;
  8.  przeforsowania w Parlamencie sprzecznego z logiką i zdrowym rozsądkiem obowiązku tworzenia w każdej szkole i placówce regulaminów wskaźników oceny pracy nauczyciela, a w każdym samorządzie regulaminów wskaźników oceny pracy dyrektorów;
  9.  wprowadzania podziałów w radach pedagogicznych poprzez ustanowienie dodatku za wyróżniającą pracę tylko dla nauczycieli dyplomowanych;
  10.  dalszej pauperyzacji środowiska pracowników oświaty.

Te dziesięć powodów upoważniają Związek Nauczycielstwa Polskiego do wystąpienia z wnioskiem o odwołanie Anny Zalewskiej z funkcji Ministra Edukacji Narodowej.

U z a s a d n i e n i e

Ostatnie miesiące to czas upominania się o spokój w polskiej szkole, to przeciwstawianie się pomysłom na dewastację systemu edukacji, ideologizację procesu kształcenia i ograniczenie autonomii nauczycieli. To bezustanna walka o zachowanie wysokiej jakości kształcenia, wynikająca z przekonania wielu środowisk, że wypracowany i doskonalony przez kilkanaście lat system sprawdził się i przyniósł wymierne efekty edukacyjne. To, co zostało przez lata wypracowane ogromnym wysiłkiem nauczycieli, rodziców, pracowników oświaty i samorządów terytorialnych, na skutek działań Ministra Edukacji Narodowej, zostanie zaprzepaszczone.

Ostatnie miesiące to również czas upominania się o prestiż zawodu nauczyciela i walka o jego status określony w ustawie Karta Nauczyciela.

1 września 2017 r. weszła w życie reforma edukacji: nieprzygotowana, chaotyczna, niezwykle kosztowna, krytykowana przez liczne środowiska oświatowe, akademickie i dużą część rodziców. Twarzą tych zmian jest minister edukacji Anna Zalewska.

Minister Anna Zalewska nie dostrzegła poważnych błędów legislacyjnych zawartych w nowych przepisach wdrażających reformę, potrzeby rzetelnego przygotowania obudowy programowej, doskonalenia nauczycieli, doposażenia szkół przez samorządy, a przede wszystkim potrzeby budowania akceptacji społecznej dla wdrożenia tak istotnych zmian systemowych w oświacie. Minister Edukacji Narodowej nie wyraziła woli wycofania się z przeprowadzenia źle przygotowanej reformy czy choćby przesunięcia o rok jej wdrożenia.

Często natomiast słyszeliśmy z ust minister Anny Zalewskiej twierdzenia, że to obywatele i obywatelki chcą zmian oraz to, że reforma była skonsultowana, jest bezkosztowna, wyrówna szanse edukacyjne, a likwidacja gimnazjów – to dobre i oczekiwane społecznie rozwiązanie, niepowodujące  likwidacji miejsc pracy pracowników oświaty.

Niestety, rzeczywistość okazała się sprzeczna z tymi oczekiwaniami. Reforma ograniczyła szanse edukacyjne polskich uczniów, likwidując najlepiej wyposażone szkoły w Polsce i skracając o rok kształcenie ogólne. Powstały duże, zatłoczone szkoły podstawowe, pracujące na dwie, a nawet trzy zmiany. W roku 2019 nastąpi kumulacja roczników w liceach i technikach, a ponadto obserwujemy tłok w przedszkolach i brak miejsc dla trzylatków.

Skrócenie o rok nauki ogólnej przed przejściem do kształcenia zawodowego może wpłynąć niekorzystnie na poziom wiedzy społeczeństwa i spowodować zawężenie kształcenia umiejętności radzenia sobie z wyzwaniami, które trudno obecnie zdefiniować.

Nowe rozwiązania objęły nie tylko zmianę struktury szkolnictwa, ale również sferę programową, która została poddana niezwykle surowej krytyce. Zdaniem ekspertów nowa podstawa programowa kształcenia ogólnego w szkołach podstawowych w wielu obszarach nie jest innowacyjna ani nowoczesna.

Negatywnie oceniana jest również podstawa programowa kształcenia ogólnego dla liceum ogólnokształcącego, technikum oraz branżowej szkoły II stopnia. Zdaniem ekspertów dydaktyki szkolnej jest to dokument nieprzemyślany i niespójny, a także nienowoczesny i niedostosowany do potrzeb uczniów i współczesnych wyzwań edukacyjnych.

W ocenie Rzecznika Praw Obywatelskich w podstawach programowych nie uwzględniono w wystarczającym stopniu treści dotyczących praw człowieka, wielokulturowości, przeciwdziałania dyskryminacji i stereotypom. Treści te powinny być przekazywane uczniom na wszystkich etapach edukacji, zgodnie z międzynarodowymi standardami obowiązującymi w zakresie edukacji o prawach człowieka.

Rodzi się pytanie, czy tak głębokie zmiany w oświacie były konieczne? Wielotysięczne rzesze protestujących, liczba złożonych podpisów (ponad 900 tysięcy) pod inicjatywą przeprowadzenia ogólnopolskiego referendum w sprawie reformy w oświacie, a także wyniki sondaży, świadczą, że społeczne oczekiwania były sprzeczne z wolą rządzących. System oświaty wymaga doskonalenia, a nie rewolucji. Radykalne zmiany szkodzą szkole, zwłaszcza, gdy dokonywane są w sposób chaotyczny, bez właściwego przygotowania (niedostateczne środki finansowe na realizację zadań oświatowych, niedostosowana do nowej struktury szkolnictwa baza dydaktyczna i lokalowa).

Wdrożona przez minister edukacji Annę Zalewską reforma systemu oświaty przyniosła również wiele zagrożeń dla statusu pracowniczego i autonomii w wykonywaniu zawodu nauczyciela.

Minister Anna Zalewska, prezentując dane z Systemu Informacji Oświatowej dotyczące zwolnień nauczycieli, pominęła ważne, ale niewygodne dla siebie informacje. Nie odpowiedziała na pytanie o liczbę zwolnionych nauczycieli. Skupiła się przede wszystkim na informacji, że przybyło ok. 12 tysięcy etatów. Nie wyjaśniła jednak, że miejsc pracy przybyło przede wszystkim w przedszkolach (w których zostały dzieci sześcioletnie, a samorząd ma obowiązek przyjąć do przedszkola wszystkie dzieci trzy-, cztero- i pięcioletnie).

Minister zaprezentowała ruch kadrowy w oświacie posługując się wartością procentową. Poinformowała, że „odsetek nauczycieli, z którymi rozwiązano stosunek pracy wynosi 0,96 proc.” Te wartości procentowe nie pokazują jednak pełnego obrazu sytuacji, w jakiej nauczyciele znaleźli się po reformie. Jeżeli odniesiemy je do liczby pracujących nauczycieli wg SIO,  okazuje się, że pracę straciło 6 668 nauczycieli.

To nie był koniec ruchu kadrowego w oświacie. Z SIO wynika, że z uprawnień emerytalnych skorzystało 6 564 nauczycieli, natomiast z uprawnień do świadczeń kompensacyjnych – 2 629 nauczycieli (dane MEN wg SIO).

Powyższe dane są zbliżone do dotychczasowych informacji ZNP, które pochodziły z arkuszy organizacyjnych szkół.

Minister edukacji w dalszym ciągu nie przyznaje, że w wyniku reformy edukacji nauczyciele utracili pracę i będą ją tracić w czasie stopniowego likwidowania gimnazjów, czyli do roku 2019.

Nauczyciele, którzy pozostali w zawodzie, mimo zapowiedzi minister Anny Zalewskiej, nie mogli liczyć od 1 września 2017 r. na zwiększone wynagrodzenia i poprawę warunków pracy. Zaproponowany od 1 kwietnia 2018 r. wzrost nauczycielskich pensji o 5 procent (i w kolejnych dwóch latach po 5 proc. w każdym roku) jest dalece niesatysfakcjonujący dla tej grupy zawodowej. Biorąc pod uwagę, że przez ostatnie dwa lata nie dokonano jakichkolwiek podwyżek wynagrodzeń, ich obecna skala, a zwłaszcza sposób finansowania ze zlikwidowanych składników wynagrodzenia nauczycieli, ograniczenia etatów, wydłużenia ścieżki awansu zawodowego z 10 do 15 lat, ograniczenia możliwości korzystania przez nauczycieli z urlopu dla poratowania zdrowia, zdaniem Związku Nauczycielstwa Polskiego, uwłacza godności zawodu nauczyciela.

Z pisma minister edukacji Anny Zalewskiej skierowanego do przedstawicieli związków zawodowych wynika, że pieniądze na kwietniowe podwyżki pochodzą między innymi ze zlikwidowanego dodatku mieszkaniowego.

Na podwyżki wynagrodzeń nauczycieli nie ma żadnych dodatkowych pieniędzy, ponieważ nakłady na edukację nie zwiększyły się. Stawia to samorządy w bardzo dramatycznej sytuacji.

Zawód nauczyciela jest zawodem zaufania społecznego, wobec którego zostały określone wysokie standardy etyczne, jak również wymagania w zakresie kwalifikacji oraz konieczność permanentnego doskonalenia zawodowego. Za szczególnymi wymaganiami dotyczącymi standardów wykonywania zawodu nauczycielskiego nie idzie jednak troska o należyte wynagradzanie nauczycieli i ich status zawodowy.

Minister Anna Zalewska wprowadziła do ustawy z dnia 27 października 2017 r. o finansowaniu zadań oświatowych istotne zmiany w pragmatyce zawodowej nauczycieli, jaką jest ustawa Karta Nauczyciela. Tego rodzaju praktyka nie służy budowaniu prestiżu zawodu nauczyciela.  Ponadto sprzeczne z zasadą prawidłowej legislacji jest regulowanie w ustawie o finansowaniu zadań oświatowych statusu zawodowego nauczycieli, gdyż nie należy to do zakresu przedmiotowego i podmiotowego tej ustawy.

Jednocześnie z całą stanowczością należy podkreślić, że charakter zmian wprowadzonych do ustawy Karta Nauczyciela godzi w status zawodowy nauczycieli, a część z nich to zmiany dalece nieprzemyślane, skutkujące poważnymi konsekwencjami dla nauczycieli.

Oprócz pozbawienia nauczycieli niektórych uprawnień socjalnych czy też znacznego ograniczenia prawa do urlopu dla poratowania zdrowia, Minister Edukacji Narodowej wprowadziła opresyjny i nieprzemyślany system oceny pracy nauczycieli. System ten będzie obowiązywał od 1 września 2018 r. Wprowadzone zostaną procedury pozwalające na dokonywanie oceny pracy nauczycieli według reguł dowolnie ustanawianych przez dyrektorów poszczególnych szkół i placówek. Zgodnie z nowym brzmieniem artykułu 6a ustawy Karta Nauczyciela dyrektor szkoły będzie ustalał regulamin określający wskaźniki oceny pracy nauczycieli. Delegacja do ustalenia na poziomie każdej szkoły takiego regulaminu jest wysoce nieprecyzyjna i w istocie ma charakter blankietowy. Zapis ten nie pozwala jednoznacznie odpowiedzieć na szereg elementarnych pytań związanych z praktycznym opracowaniem takiego regulaminu, co w konsekwencji doprowadzić musi do tworzenia tych dokumentów w sposób intuicyjny, zależny od upodobań dyrektorów i ich indywidualnej interpretacji przepisu upoważniającego. Zaowocuje to w całej Polsce regulaminami nie tylko względem siebie nieporównywalnymi, ale wręcz skrajnie różniącymi się samym kształtem, a ich stosowanie w praktyce w zupełnie różny sposób regulować będzie ten sam proces oceniania pracy nauczyciela. Pamiętać przy tym należy, że przyjęty przez dyrektora regulamin stanie się aktem prawa wewnątrzszkolnego i usankcjonuje dokonywanie oceny pracy nauczyciela, która – jeśli tylko zostanie wystawiona zgodnie z jego zapisami – stanie się praktycznie niepodważalna, choćby była wysoce niesprawiedliwa. Od takiej oceny nauczyciel nie będzie miał szans skutecznie się odwołać.

Zgadzamy się z oceną Rzecznika Praw Obywatelskich, że niezagwarantowanie nauczycielom oraz dyrektorom szkół jednolitego sposobu oceny ich pracy, niezależnego od „szkolnych” bądź „lokalnych” uwarunkowań, może budzić wątpliwości pod kątem zapewnienia przestrzegania podstawowych praw i wolności przysługujących obywatelom.

Bez wyeliminowania wszystkich poważnych mankamentów nowej koncepcji oceny pracy nauczyciela nie wpłynie ona na podniesienie jakości pracy szkoły, nie wpłynie na poprawę jakości i efektywności pracy szkół i placówek, a także pozytywnie nie wpłynie na motywację nauczycieli do prawidłowego rozwoju. Istnieje poważne ryzyko, że sztucznie sformalizowana procedura oceny skłaniać będzie do formalnego tylko dostosowania się do niezrozumiałych i nieakceptowanych przez ocenianych nauczycieli wymogów, stanie się kolejnym biurokratycznym obciążeniem lub będzie wyłącznie narzędziem antagonizowania środowiska szkolnego.

Związek Nauczycielstwa Polskiego nie zgadza się z polityką edukacyjną kreowaną przez minister Annę Zalewską. Również przeważająca część rodziców i nauczycieli dystansuje się od projektowanej przez Panią Minister wizji szkoły i zawodu nauczyciela. Nieprzemyślane pomysły Ministra Edukacji Narodowej na edukację negatywnie wpłyną na proces kształcenia obecnego i przyszłych pokoleń Polek i Polaków oraz obniżają prestiż zawodu nauczyciela.

Ponadto wydatkowanie olbrzymich kwot na pokrycie kosztów związanych z wdrożeniem reformy, reformy która nie przyniosła oczekiwanych efektów, budzi uzasadniony sprzeciw społeczny.

Biorąc powyższe pod uwagę Związek Nauczycielstwa Polskiego wnosi, jak na wstępie.